W cichej zatoczce
Z dedykacją dla załogi "Setki" (fajnie z Wami na Tango 780 płynęło się) oraz trzech Panów z niebieskiego jachtu. Nieźle wtedy wiało pomiędzy Święcajnami a Mamrami na poczatku IX 06, dochodziło nawet pow. 7B. Panowie z wami było raźniej w zatoczce w szuwarach.
Na jeziorze wiatr wieje,
a żeglarz patrzy, gdzie jego wywieje.
Wiatr mocno dmucha, fale się pienią,
tylko patrzeć jak jacht w drobną drzazgę
zamienią.
Żeglarz ucieka w cichą zatoczkę,
gdzie przeczeka zawieruchę choć troszkę.
W zatoczce już jakiś jacht cumuje
i jego załoga patrzy, kto następny do nich
przycumuje.
W zatoczce życie jest morowe,
można rzec że bojowe.
Mimo wiatru i zimna duch w żeglarzu nie
umiera
karty, kości i silny ogień nową energię w
żeglarza wlewa.
Jeśli żeglarz jest głodny to na brzeg
wyskoczy,
znajdzie grzybki, złowi rybki i posiłek
gotowy.
Tak dopływają do zatoczki kolejne załogi,
aby przeczekać zawieruchę i szykować się do
drogi.
A kiedy pogoda pozwoli na szeroką wodę
wypłynąć,
żeglarz podniesie żagle i do kei będzie
chciał dopłynąć.
Nie jestem za tym, aby reklamować swoje wiersze w wiadomościach lub pod danym wierszem, ale w drodze wyjątku informuję, że na początku mojej przygody z bejem puściłem 1 wierszyk o życiu na jachcie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.