Cicho...coraz ciszej....ciszej....
Tęsknie wpatrzona w dal niepewności,
choć drzwi nadziei otwarte na oścież.
Patrzę na drogę spowitą w sinej mgle,
a dnie stają się ciche - coraz cichsze.
Napełniam wzrok nieskończoności
symfonią,
co rozciąga się tam nad tą czarną skałą.
Piórem strunę trąca przelatujący ptak
i znów cisza - coraz cichsza, ciągle
trwa.
Tęsknie wpatrzona w nieba blade
prześwity,
nasłuchuję muzyki słonecznych dźwięków ,
granej na tysiącach strun promieniach,
zmierzch a cisza cichym echem się rozbija.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.