ciemnoskrzydły
ku znośnej samotności
świst wiatru
minął mnie o włos
nie starałem się wcale
go wyprzedzić
rozdarłem tę czułość na strzępy
zaraz po pięknych jego wyznaniach
w tym ogrodzie żalów
wtuliłem się w ciszę
jak kot transsyberyjski i poczułem się
świetnie
bo częściej szybciej odwracałem w sobie
zmarszczki
od ostygłych oczu
a schody
wciąż się kręcą i kręcą
prowadzą mnie w podróż
i nadal nęcą
Kłaniam się uśmiechając(:
autor
jesion
Dodano: 2020-11-27 22:27:04
Ten wiersz przeczytano 823 razy
Oddanych głosów: 20
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
Ładny ciekawy, nawet tajemniczy wiersz z piękną
puentą. Pozdrawiam serdecznie Jesion.
Witaj :-)
Wiersz świetny, świetne metafory, jak zawsze :-)
A samotność znośna najbardziej, gdy poznamy jej imię
;-)
I puenta dla mnie mega.
Pozdrawiam :-)