W cieniu Teide
jesteś jak ta wyspa - pełen kontrastów
na skórze żyzne doliny zroszone potem
gdy biegniesz nad przepaściami
w żyłach podskórny płomień
senny jak wioski
usypiające czujność wulkanu
rzucasz kamień nie do swojego ogródka
uwalniając lawinę
skały przyglądają się twojej walce
w cichym trwaniu
wracasz głodny
znowu masz apetyt na milczenie
a ja przecież czekam
pokruszona jak muszelki
wyrzucona świtem na brzeg
łóżka
Komentarze (20)
Niezwykle oryginalnie o samotności... I z jakiegoś
powodu (no chyba, że to przypadek...) Autorka wybrała
tę właśnie wyspę i wulkan...
Z podobaniem. Pozdrawiam :)
Moje gratulacje. Bardzo piękny wiersz chociaż o
smutnym zabarwieniu. Samotność jest okropna. Dobrego
wieczoru życzę. Pozdrawiam.
Moje gratulacje. Bardzo piękny wiersz chociaż o
smutnym zabarwieniu. Samotność jest okropna. Dobrego
wieczoru życzę. Pozdrawiam.
Miło czytać. Dziękuję :)
Pięknie o samotność, świetnie zobrazowanie,
metaforyka, cóż lubię Pani wiersze.