Ciepły uśmiech kry do listków
Pędzi szum,
szumny dym
poprzez topniejące śniegi.
Szybki oddech,
podmuch zim.
Ptaki wracają do swej ziemi.
Białe widma,
widma mgły.
Snują się? Lecz jakieś wesołe...
Resztki listków
które przetrwały zimę
wzbijają blady uśmiech
w coraz pełniejsze promienie
Bagnista żybura
w odmarzniętej kałuży
jakaś taka już niestraszna
Czy to był cieplejszy chłód?
Droga dzisiaj taka jasna...
Piękny obraz
rano był
kry dryfującej po rzece.
Dzisiaj nawet
nie jest zła
że już długo jej nie będzie.
Wobec tych
ciemnych plam
dawnych, niedawno minionych.
Niesie lekko
śpiewa ptak:
Uczucie może być spełnione!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.