Codziennie
Potargane słowa, zawinięte w liście
od świtu podaję na tacy
łyk kawy gorącej napręża zmęczoną
synapsę
bezradne powieki mdleją pod naciskiem
wyrzutów, jakgdyby prosiły o ciszę
zamykasz usta, gdy mówię poprawnie
"dzień dobry"
w szerokim fotelu nie pytając o nic
rozgościł się zimny bora
znajomy z podróży?
bo wszedł tutaj razem z tobą
kabalista mówił, że czas już na lepsze
jutro, dlaczego nie dzisiaj?
założę ciepłe buty
zaczekam
znów powiem poprawnie
"dzień dobry"

edyta_1981


Komentarze (1)
Chol..era, następny dobry wiersz :)