Codzienność
Codzienność zagląda do okien
Przeciera oczy zaspana –
Straciła rachubę czasu
Wśród powszechności dni.
Wstaje zawsze o jednej godzinie,
O brzasku wita się z ptakiem,
Przechadza zawsze jedną ulicą
Prowadząc na smyczy swe skrzydła.
Gdy w końcu siada zmęczona
Wędrówką po ścieżkach życia,
Zamyśla się wtedy i marzy.
A wtedy głowę ma w chmurach
I w oczach deszcz łez stęsknionych,
A wzrok jej zwrócony hen w dal,
Szuka księżyca toni.
Czasem jak dziecko się bawi,
W kałuży pogrzebie butem,
Zaśpiewa, podskoczy do słońca,
Odgrodzi się kwiatów łańcuchem.
A czasem tak smutnie popatrzy
I sama pyta się siebie:
„Czy będzie mi dane zatańczyć
Z miłością w tęczowym niebie?”
Codzienność zagląda do okien.
Przeciera oczy uśpiona
Cykadą codziennych trosk.
Już głowę chowa w ramionach
I tuli się w wietrze, jak w koc.

Lena Brzozowska



Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.