Codzienność po baśni
W pełni oddaję ten wiersz wszystkim; albowiem każdy doświadcza codzienności. Wiersz ten jest bardzo mocno powiązany z moimi wcześniejszymi wierszami.
Kiedyś nie-stety przeżyłem.
Dziś wstaję rankiem,
odpalam swoją Dacię.
Jadę na uczelnię.
Tam kilka godzin głupot:
O nowych-starych systemach,
O tym co niewartosięuczyć.
A później wracam.
Kupuję dziewczynie kwiatek.
Daję dziewczynie kwiatek;
miło mi, bo ona się cieszy.
W myślach tylko pomiary amperomierzy.
Jeszcze tylko
dwa dni pracy,
by jakoś się żyło.
I żeby rachunki były "cacy"
I tak sobie żyję.
A żyjąc sobie tak marzę.
A marząc tak sobie myślę:
"łatwiej było na te cholerne tramwaje
patrzeć"
Komentarze (4)
Troszkę bym gumką w niektórych miejscach powycierała,
choćby to "sobie".
Teraz piszą młodzi ludzie wiersze raczej hermetyczne.
Codzienność nie musi być szara...
Pozdrawiam :)
codzienność- zamiast narzekać można ją sobie
urozmaicić...
Codzienność- taka ograna niby.
I jeszcze tyle do przeżycia.
Ciekawy wiersz.