Coma Berenices (Warkocz Bereniki)
(Z cyklu: Gwiazdozbiory)
Wszystko jest takie ciche, jedynie wiatr
przenika otchłań nocy
i przegania obłoki na skraj nieba.
Nade mną – czerń kosmosu –
rozpowiększa się coraz bardziej w ślad za
meteorem
lecącym przez wieczność.
Stoję na brzegu rzeki,
a w niej – błyszczą jak gwiazdy twoje gęste
włosy, splecione
w długi warkocz.
Zostałem sam na sam z tą marą i ze
zbłąkanym mamidłem
mojego cienia.
Pomiędzy nami – już tylko pustka i chłód,
od których drętwieją dłonie
i usta
pokrywają się lodowatą bielą.
Schodzę powoli na dno kryształu,
rozpływając się w bezkształt,
w nic.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
https://robertcarty.bandcamp.com/track/albi
ero
Komentarze (7)
Kipi tęsknotą, choć pięknie oddaną...
Dobrej nocy!
W oczarowaniu i ten pozostawił.
Pięknie.Pozdrawiam:)
przeczytałam z przyjemnością, choć bardzo smutny
Twoje wiersze są w tej chwili jednymi z
najpiękniejszych na beju - dla mnie.
Czytam z przyjemnością - ogromną.
Smutny aż mam dreszcze ...ale ma w sobie
piękno.Pozdrawiam Polisia
Piękny...lecz jaki ogromnie smutny. Bezmiar smutku:(