Coś pękło między nami
wiatr strąca ciszę odbierając głos
który ugrzązł nim pomyślałam słowo
tak dobrze znam te chwile
kiedy chmury nadchodzą złowrogie
i z sykiem odbijają się echem
ptaki wyobraźni już krążą nade mną
zwiastując burzę bez kropli deszczu
zaparły się pod powiekami
nie drgnie zwinięte w kłębuszek serce
coś zamieniło je w kamień
słowne drzazgi już mnie nie dotkną
dusza stała się martwa
odarta z nadziei na jutro - odchodzę
i doprawdy nie wiem co się stanie
gdy dzień przejrzy na oczy
Komentarze (37)
"słowne drzazgi już mnie nie dotkną" - bardzo ciekawa
i dosadna metafora. Twoj wiersz smutny w klimacie, jak
kazde takie rozstanie.
Basiu, jak zwykle utrafiłaś w sedno, przedstawiając
swoją wizję umierajacej miłości w tak przejmujący
sposób . nie uciekając się do górnoletnej i
emfatycznej retoryki.Brawo!
dzisiaj, podoba się...wiersz na dobrym poziomie
literackim
Masz rację Basiu-szarman, omsknął się palec, bo klimat
miał być smutny, ale może to jakiś znak, jak otworzę
oczy ujrzę promyki słońca... i zacznie topnieć
skamieniałe serce.
Fajnie tak na wesoło podchodzić do rozstania ( dałaś
klimat wesoły ,) chociaż z treści wiersza raczej to
nie wynika , bo jak się śmiać ze skamieniałym sercem
...a może tak się da...?
A więc czekaj rana, będzie tobie wtedy dana nowa życia
iskierka, gdyż poezja Twoja wielka.
Pięknie zapisane, mnie zachwycił... pozdrawiam.