Czar gitar
Obudził mnie piękny poranek,
słoneczny niczym kwiat aster.
Śniadanie przeszło, włączam Santanę
i słucham jak brzmi Stratocaster.
A później płyta Gilmoura,
bo chmura mi okno przysłania.
Mija południe. Ibanez brzmi cudnie,
a z kuchni się żona wyłania:
"Już mógłbyś to ściszyć.
No rusz się, stary niedojda!
Pobądźmy ciut w ciszy, ty głuchy nie
słyszysz?
Już dość mam twojego pinkflojda."
I kiedy poezja przychodzi do domu,
to jak ją pochwycić za ręce?
Gdy pinkflojd w katuszach,
bo żona zagłusza i krzyczy:
"no przycisz, bo słyszę w łazience!"
Uli Buszek, za inspirację,podziękowania.
Komentarze (22)
Wszystkim dziękuję za czytanie
Kobo. Nazw gitar użyłem z premedytacją, choć wiem, że
Fender Strato to Gilmour, a nie Santana. Pasowało do
rymów i koncepcji.
Chociaż Ibanez mógł być w basie np. u kogoś z ekipy.
A tak uroczo dzień się zapowiadał:) Super wiersz,
pozdrawiam serdecznie :)
Wiersz-ironia super!
I, qrcze, jak można mieć dość poezji??? Myślę,
oczywiście, o Pink Floyd :)
Stratocaster miodzio, ale ja i tak wolę Gibsona (i cóś
tam posiadam), Les Paula (bo Gary Moore np) albo SG
(bo Iommi) :)
Pozdrawiam.
Ironia miodzio
Wiersz podobał mi się już wczoraj, a dziś po dodaniu
tytułu - jeszcze bardziej.
Jednak rozumiem żonę ;))
A Santanę uwielbiam.
Miłego dnia, Goldenie Gitarzysto :-)
To takie przecudne Golden, słów mi brak i tyle. :)
Dzięki serdeczne :)
Radości życzę, że jesteś, że tworzysz.
Trzymaj się tego !
Gitarowy świetny wiersz,pirwszy w moim życiu, ty
potrafisz napisać o wszystkim.
szacun mój i głos jest twój
Santana gra zawsze na PRS gitarze,
stratocastery mu nie brzmią tak jak chce, za to D.
Gilmour wyłącznie
fender stratocaster, ja też, choć mam też Peavey
Raptor o fantastycznyn brzmieniu, jadnakże
najważniejsza jest miękkość strun,