Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Czas na Metal!

Dla wszystkich podróżujących razem z nami przed monitorami! Dziękuję!

Kiedy muzyka wciąż gra,
Na wszystko jest czas,
Ale jeśli chodzi o metal,
Nadchodzi super bas...
Akcja nie pójdzie w las,
Gdy na metal jest czas!




Hejka wszystkim! Tutaj Weronika przy klawiaturze! Dzisiejsza relacja jest moja, jako żona Sarevoka mam pierwszeństwo w walce o komputer, ale mniejsza z tym. Na pewno was ciekawi tytuł dzisiejszej historii... Zapraszam na przygodę prosto z Walencji!
Tomek i ja spędzaliśmy naszą podróż poślubną w hotelu niedaleko centrum kongresowego w Walencji i pech chciał, może raczej na szczęście, że byliśmy w pobliżu.
- Dobra kotku, trzeba zebrać resztę kociaków – tyle powiedziawszy Tomek złapał za swój telefon komórkowy. Połączył się z Andrzejem i kazał natychmiast zebrać resztę oddziału aniołków. Po chwili dodał jeszcze aby zwerbować na tą misję mojego brata Wojtka, który akurat miał chwilę wolnego. Wojtas zgodził się z radością nam pomóc.
Centrum kongresowe zostało od środka zabarykadowane i obstawione przez terrorystów z oddziału czarnego karaczana, czyli niesławnego la Chucharaczy. Tym razem rozgnieciemy robala na dobre, ja wam to mówię, albo nie nazywam się Werka.
Kolesi w garniturkach, czyli kongresmenów, trzymali jako zakładników. Kilku terrorystów w tych głupich czapeczkach z czółkami robali pilnowało terenu przed wyjściem.
Co robić w takiej sytuacji? Tomek miał taki plan, ja go udoskonaliłam, ale to mało ważne:
Oddział Aniołków gdy tylko przybył z Wojtasem i Andrzejem odrzutowym samolotem agencji Sarevok Corporacion, natychmiast skryli się za sąsiednie zabudowania. Tymczasem głupki z bandy karaczana myślały, że to burza, chacha... kiedy Andrzej maszyną podchodził do lądowania.
Aniołki się rozdzieliły i Oktawia, Paulina oraz Wiktoria uzbrojone po zęby miały odwrócić uwagę goryli karaczana z przed kongresu, a Asia, Magda i Jagoda zmieniona w jaguarzycę Łapę zaszły z prawej strony łukiem atakując od tyłu i dobijając resztki bojówek karaczana.
Ja z Tomkiem zeszliśmy przewodami wentylacyjnymi, on chciał kanałami, ale nie będziemy się paprać w odchodach w tak pięknym miejscu. Więc kiedy znaleźliśmy się w środku zobaczyliśmy samego Erwina la Chucharaczę we własnej osobie i tylko jego celującego z pistoletu typu Magnum do polityków.
Był sam, to ułatwiało sprawę. Tomek sięgał właśnie po swój łuk, ale go powstrzymałam sama chwytając za swoją klingę katany. On zrobił dokładnie to samo, od razu mnie zrozumiał. Wskazał wyściełane błękitnym futerkiem podium na środku kongresu przy mikrofonie. Na około były same miejsca siedzące i to nie jakieś taborety, ale luksusowe fotele. Oni to się pławią w najlepsze, i to za kasę z naszych podatków...
Ale do rzeczy. Natychmiast skoczyliśmy robiąc podwójne salto przez cały kongres i lądując dokładnie za plecami tego tatuśka robali. Zaskoczony la Chucharacza był zdumiony odrobinę za długo. Razem z Tomkiem wykonując płynny przewrót katanami, jak na małżeństwo przystało, zakrzyknęliśmy: Czas na METAL!
I najzwyczajniej cięliśmy celując w odnóża i ramię karaczana. Tak właśnie zakończyliśmy egzystencję karalucha. Bo w chwili gdy został pozbawiony kończyn rozgryzł tabletkę z trucizną popełniając widowiskowe samobójstwo.
Kongresmeni zaczęli klaskać, a my prędko wybiegliśmy zobaczyć co się dzieję przed salą kongresową. Aniołki jak się okazało udały się drogą, którą na początku odrzuciłam i zaklinowały się w odpływie. Przed kongresem na parkingu obok tych pięknych limuzyn, które obecne służyły im za barykadę kucał Wojtas i Andrzej z kałachami, strzelając do pozostałych bojówek gangu la Chucharaczy.
Tomek zdjął luk z pleców, ja też to zrobiłam i podał mi potem wybuchową strzałę, tylko jedną, skąpiradło... Naciągnęliśmy na cięciwy swoich długich łuków i wystrzeliliśmy do ostatnich żywych zbójów z grupy zdechłego karaczana. Nastąpiła zarąbista eksplozja rozsiewająca kawałki robali i limuzyn na wszystkie strony świata.
To by było na tyle. Reszty nie trzeba.
W ciągu następnych kilkunastu minut zjawił się generał Jusdeski wyglądający jak srong man w mundurze i skomentował tymi słowami całe zajście: Masakra!
No i gitara! Potem mąż wręczył mi laptopa i powiedział, właściwie to tylko kiwnął głową i cmoknął mnie w policzek, a potem gdzieś się udał z Jusdeskim wyjaśniając mu całe zajście. Pozbywając się gangu zdechłego karaczana zakończyliśmy tym samym pracę filii agencji Sarevoka w Hiszpanii. Bosko, wracamy do kwatery głównej w Marokańskim Agadirze. Ciekawi mnie na jak długo?


Do następnej przygody, heja!

All rights to the stories are reserved !

TOMEK, WERONIKA, MAGDA, ASIA, WIKTORIA, OKTAWIA, JAGODA, PAULINA, WOJTAS i ANDRZEJ spółka s.o.s.

POZDRAWIAMY

Jeszcze raz dziękuję za wszystko i pamiętajcie, że moc wyobraźni to prawdziwy dar, wystarczy jej zaufać, a pozbędziecie się wszelkich w życiu mar!

Nigdy nie rezygnuj z marzeń,
bo to że coś nie dzieję się akurat teraz,
wcale nie oznacza, że już nie nastąpi nigdy!

TOMEK

Dziękuję za wszystko i pamiętajcie, że to wy jesteście Wielcy!

autor

sarevok

Dodano: 2021-11-21 12:43:02
Ten wiersz przeczytano 1840 razy
Oddanych głosów: 21
Rodzaj Nieregularny Klimat Rozmarzony Tematyka Przygoda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (21)

_wena_ _wena_

Z podobaniem :)+++

loka loka

Jak zawsze ciekawie.Spełnienia marzeń życzę.
Pozdrawiam serdecznie.

M.N. M.N.

Witaj Tomku, gratulacje z okazji ślubu i jak przystało
na pożeracza przygód zakończonego ognistymi
fajewerkami... Pozdraiam serdecznie i do następnej
przygody :)

Pan Bodek Pan Bodek

Masz niewyczerpane zasoby wyobraźni! Gratuluję! :)
Świetnie się czyta, a to sztuka napisać długie,
nienużące... lecz bardzo wciągające opowiadanie. :)

Pozdrawiam i czekam na następne.:)

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Jak zawsze, z przyjemnością!

To się naczytałem (i wcale nie żałuję!), bo
zauważyłem, że mam zaległości poważne. Od "Licealnej
zadymy".

Pozdrowienia serdeczne dla Ekipy :-)

Babcia Tereska Babcia Tereska

Pobudzasz i moją wyobraźnię.

Z podobaniem dla treści i wykonu.

Wanda Kosma Wanda Kosma

Gratuluję i niezmiennie podziwiam moc Twojej wyobraźni
:) Czytam jak zawsze z przyjemnością. Pozdrawiam
serdecznie :)

promienSlonca promienSlonca

Witaj Tomku.
Wspaniały odcinek z Twoimi Bohaterami.
Gratulacje, małżeństwa, z Weroniką.:)
Pozdrawiam Was i cala Ekipę.;)
Wszystkiego Dobrego!

Kika88 Kika88

Fajna przygoda
Pozdrawiam serdecznie;)

JoViSkA JoViSkA

I bardzo dobrze! Trzeba tępić robactwo! :)) Pozdrawiam
z uśmiechem

mariat mariat

No to Sławku rozkładasz na łopatki czytelników.
Wspólnie z żoną prawdziwą wodę z mózgu przed uprzednią
burzą.

Sotek Sotek

Kolejna opowieść rozbudzająca wyobraźnię i
rozmarzająca czytelnika.
Z pewnością owa poślubna podróż zostanie
niezapomnianą:)
Działo się działo:)
Pozdrawiam
Marek

beano beano

masz rację, wyobraźnia to wielki dar, a Tobie jej nie
brakuje;)
pozdrawiam serdecznie

wolnyduch wolnyduch

Fajna przygoda tym razem w Wenecji,
przeczytałam z ciekawością,
Tomku. Pozdrawiam serdecznie:)
P.S Gen Jusdecki wyglądający jak Stron/g man/g się
gdzieś zapodziało...
Dobrego dnia życzę :)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »