Czas nadchodzącego lata
Czuję, jak przedmioty odzyskują ciężar i
woń,
roznosząc ziarna początku,
ziarna istnienia.
Czyżby to była ta potomność – młodsza od
nas o nieznany nikomu czas?
– czas spadającej gwiazdy,
wznoszącej się gwiazdy,
która celuje prosto w niebo, stając się
słońcem
albo migoczącym prześwitem w pszenicznym
łanie?
Zagłębiam się w złoto, w cudowne
rozkłoszenie,
lecz kogo mam pytać dalej o drogę?
Kogo?
– wokół jest tylko łagodny wiatr,
który wszystko przenika i gładzi.
Nie dosłyszę ogromu świata, ale słyszę za
to kwiatowego boga,
jak szepcze wprost do moich uszu i dotyka
skroni płatkiem,
liściem, łodygą…
W zakamarkach obrazu coś zaszeleściło,
jakby ptak przefrunął obok,
pozostawiając w powietrzu ślad samego
siebie,
pozostawiając po sobie – cichy lot
pszczoły.
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (1)
Czuje, to czerwcowe lato. i podoba sie Twoj wiersz.
Cieplo pozdrawiam, dobranoc.:)