czas przemijania
Gdy nocne mary cię dogonią
Gdy trzeźwieć ci nie będzie dane
W obłędzie dzikim się zapętlisz
Gdy nie rozróżnisz nocy z ranem
Gdy podły klecha śmierdzący winem
Nawet za kasę cię nie wysłucha
Z wzrokiem pijanym w płytkiej wierze
A morze w wiary tej okruchach
Kamień u szyi coraz cięższy
A pętla z liny się zaciska
Dom Ucherów stanie się twoim domem
A Cezar zaprosi na igrzyska
Nic, że podniesiesz dumne czoło
Z kolan się zerwiesz na równe nogi
Daremne twoje marne wysiłki
Bo właśnie jesteś na końcu drogi

clicku

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.