czasem
zegar wydziera ze mnie życie,
łapczywie osusza mój kielich,
w wampirycznym pocałunku,
głębiej,
jest nie do odrzucenia
spogląda na mnie,
starzej się - mówi,
a teraz masz cierpieć,
ale nie tak,
mocniej
podnoszę głowę na chwilę,
jednak pod wodospadem obrazów i dźwięków
nie ma jak nabrać powietrza,
uporczywie szukam światła i je znajduję,
znajduję i.. skręca mi kark
leżę na boku by nie zwymiotować na siebie
sobą,
praktyka czyni mistrza,
teraz tylko hm..
zabić przyjemnym nieprzyjemne,
ciemne miodowe nad brzegiem rzeki,
czasem tyle wystarczy
czasem rozbijać głowę do utraty
przytomności
Komentarze (6)
Powiało grozą... i dobrze, pozdrawiam
podpowiem lekko, że tam nie chodzi o problem
procentowy:) może chodzi o własną postawę, może o nie
spełnienie oczekiwań innych, a może o wieczne
poszukiwanie czegoś, może o wszystko na raz, wasz
wybór:)
naprawdę tak jesteś zmeczony życiem??? Alkohol często
pomaga, ale w umiarkowanych dawkach, bo już tarzać się
we własnych wymiocinach, to chyba za dużo...Zostawiam
punkt za odwagę napisania o tym. Przemyśl, czy
naprawdę warto mieć "luki w pamięci"...
Alkohol!
Niejednorazowy.:)
Trudny do interpretacji, troszkę zakręcony - to życie.
Obojętny? Nieee! Ładny i nie jednorazowy wiersz.
Pozdrawiam.
pozdrawiam :))