w czasie pełni...
spoglądał w niebo na srebrzystą tarczę
w ustach kły rosną zaczął cicho warczeć
dreszcz włada ciałem i wraz z falą
wstrząsów
rozrasta masą umięśnionych splotów
światło księżyca wybudziło geny
pod których wpływem swoją postać zmienił
futro okrywa szczelnie całe ciało
a człowieczeństwa zostało w nim mało
w umyśle nowy instynkt zaczął działać
bestia by chętnie coś upolowała
wzmógł pożądanie głód jakże odwieczny
nikt dzisiaj w nocy nie będzie
bezpieczny
przeciągle zawył ten dziwny odmieniec
nie powstrzymuje go ludzki kaganiec
zew wilkołaka w czas pełni księżyca
niechybny koniec komuś już odlicza
Argo.
Komentarze (6)
W czasie pełni zawsze śnią mi się koszmary...:)
Pozdrawiam :)
Fajny wiersz, jak dla mnie super,
lubię takie mroczności, jajko nastolatka uwielbiałam
horrory, obecnie już z nich wyrosłam, choć
sporadycznie też obejrzę, pamiętam Omen, Dziecko
Rosemary, jakiś o wilkołakach też widziałam,
oczywiście w nie nie wierzę, a wilki lubię, zaś
istnienia duchów nie neguję, są zjawiska które trudno
nam racjonalnie wytłumaczyć, ale to nie znaczy, że nie
istnieją...
Pozdrawiam, z podobaniem dla wiersza:)
Strach wychodzić w czasie pełni.. Pozdrawiam :)
jak najbardziej DV za na tak mój głos.!
Przyciągnął ten wilczy zew - lubię takie mroczne
klimaty. Z wielkim podobaniem, bo w wierszu wyczuwam
drugie dno. Pozdrawiam :)
Dobrze, że przeczytałam ten wiersz w słoneczny dzień,
bo późnym wieczorem
pewnie zaczęłabym się bać:)
Miłego dnia Argo:)