Czerwony kaptur
Schizofrenio... (- coś - z krwi jest.) -
Czyją byłaś córką…
Czy los Ci się spełnił? – czyś – bez sensu
zmarła?
Gdy umysłem z Czerwonego wyrostam
Kapturka
- pamiętam tylko wilki, skaczące do
gardła
Ja... – poeta(?) kultury - grzebiącej się w
sobie.
I „wiem, że nic nie wiem” – z podstawowej
szkoły.
Boże – schyl się nade mną... - gdy - w
błędnej chorobie
spoglądam... - wysoko – w antyczne
cokoły.
„Gdy ujrzysz swoją wielkość – zawsze
zginiesz marnie
(bo – kto inny - w kapturze – przewodnikiem
stada).”
„- Kto wchodzi na cokoły – ten łatwo z nich
spadnie.”
„- Dlatego – przy podłogach... - "o
cokołach"* gadam.”
* Cokołami nazywano jeden z rodzajów listew
przypodłogowych – modnych w latach
osiemdziesiątych - będących elementem
wykończenia np. tzw. parkietu czy mozaiki
drewnianej. W tamtych latach ( w okresie
stanu wojennego "wypluty" z systemu tzw.
"szeroko rozumianego aparatu wymieru
sprawiedliwości") – jako pracownik tzw.
prywatnego zakładu pracy - oprócz
wytwarzania mozaik – trudniłem się również
wykonawstwem listew przypodłogowych (w tym
tzw. cokołów).
ok. 1986 r. ostatnia redakcja
(wersety – 1, 2, 10, 12) z czasu
późniejszego.
Komentarze (16)
Znów świetnie w twoim niepowtarzalnym stylu.
:)+
Joanno! - pozdrawiam serdecznie:)
Ciekawie ujęte. :)
Mily, Marylka, M.N.: pozdrawiam serdecznie. Dziękuję
za aktywną obecnośc pod wierszem:)
Anno i Blondynko:najczęsciej- zadna pozycja
wyniesienia osobistego - nie jest dana na zawsze.- to
w duzy stpniu - naturalna kolej - choćby zmienności
kadr, idei. Silniejsze i latwiejsze - i powszechnejsze
- jest dzialanie "prewncyjne": zciągnąc go w drodze, w
trakcie "wznoszenia" - bo gdyby wyrosl - byloby juz
trudniej, bo bylby już prawdiwie "niebezpieczny"-
dlatego tak szeroko stosowalo się "upupianie" na samym
wstępie i u samych podstaw.
Pozdrawiam serdecznie:)
Świetnie spięta w ramy krótka poetycka refleksja nad
własnym życiem... pozdrawiam Cię serdecznie Wiktorze
:)
Bardzo ciekawe refleksje.
Pozdrawiam :)
Kto za wysoko zajdzie, szybciej spada)
Pozdrawiam bejowego sąsiada-:)
Nie można się przeceniać, ale przesadne umniejszanie
też nie jest zdrowe mz.
Pozdrawiam Wiktorze z podobaniem dla Twojego pisania.
„- Kto wchodzi na cokoły – ten łatwo z nich spadnie.”-
to się sprawdza.
Serduszko! - zpis w toku zycia publikacji - zmienilem
- przez zapisanie "czerwonego kapturka" z wielkich
liter. - to nie przekreśla tego rozumenia, ze bylem
kedyś dzieckiem - ze świadomością dziecka i musialem
zetknąc się zagrożeniami bardzo określonego swiata.
Mieszkalem w bardzo specyficznym systemie
mieszkaniowo-ideologicznym, - Wielkie osiedle w
zasadzie zamknięte z kontrolą - teoretycznie -
wszystkich gości odwiedzających z poza osiedla, z
mozliwością odmowienia mu prawa odwiedzin. -Jedna
szkkoła, jedno (w istocie dwa) przedszkole, jedna
instytucja zatrudzniająca rodziców. W tym środowisku -
po wyjściu poza swiadomośc dziecka - po wejście w
swiadomośc wykraczającą poza bajki - - represja byla
szczególnie możliwa. - I spotykala mnie, choć -
przyszedl czas - w tym samym szerokim środowisku - na
kierowaną promocję.
Fantastycznie zawarłeś dystans do siebie wykazując w
pewnym sensie po męsku pokorę i świadomość własnej
małości jako człowieka. Nadal nie pojmuje czerwonego
kapturka? Na swój sposób interpretuję, że jakieś inne
dziecko jest u władzy. Obawiam się że to błędne
założenie. Czerwony kapturek kojarzy mi się z
dzieckiem, którego kochający rodzice wypuszczają do
świata pełnego zagrożeń, gdyż kiedyś wypuścić go spod
bezpiecznego klosza w końcu muszą. Hasła współgrają.
Całość pięknie wyrazista. Nietuzinkowe i niebanalne
przedstawienie.
Jeszcze: w wierszu - czerwony kaptur - ma wymar
ideologiczny, a wymowa tegoż - takiego kaptura - jest
inna niż wymowa Czerwonego Kapturka
Michale, wiem, ze kaci byli zaopatrzeni w"mundurki" na
czas oficjalnych występów. - pozdrawiam:)