czule
na obrzeżkach czułostek
są w pozłotach rozety,
słowem gładzisz je ciepłym
i podmuchem podniety.
wzrokiem szlify rysujesz
migiem tniesz krawędzie,
wnet okucia zdejmujesz
wyciszając dotknięciem.
potem dłoni przybraniem
w girlandy mnie stroisz,
inkrustujesz ustami
kiedy rozpleść się broni.
aż wszystkie niekształty
zwichrzą się i zmierzwią
i bezwiednie, bezwstydnie
z bezdechem odezwą.
autor



Alicja



Dodano: 2006-11-03 23:14:48
Ten wiersz przeczytano 649 razy
Oddanych głosów: 17
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.