Czy byłem dobrym zięciem, byłem...
Nad mogiłą mojego teścia
Nie zgubiłem ciebie w bezkresie codziennych
zdarzeń
Zostawiłeś mi złoty okruch twej niezłomnej
duszy
Abym mógł cię ujrzeć w zamknięty kwiat
dobroci
W tajemniczym półmroku cmentarnej nocy
Nie kryłeś przede mną rodzicielskich
uczuć
Szliśmy do wierzby płaczącej, młodzi,
śliczni
Czarne wrony i kruki zdradzają miejsce by
współczuć
Nie ma twych oczu mogiła przykryta
liśćmi
Tysiące płomyków, jasny dywan pośród drzew
starych
Cicho snują się cienie pomiędzy
nagrobkami
Będziemy tu nad brzegiem czekać i nadzieje
snuć
Aż dobije do niebieskiego brzegu nasza
łódź
Zaduma, myśli, odszedłeś już poza krąg
mojego świata
Odszedłeś od nas już na cale wieki, na cale
lata
Wspomnienia ciągłe dręczą mnie i trwożą me
sumienie
Czy byłem dobrym zięciem, byłem twoim
istnieniem
Szliśmy oboje jak pielgrzymi jak cichy
prosty lud
Nie lgnęliśmy nigdy przed innymi ku
ziemi
Wszak w głębi naszych dusz mieliśmy imiona
swe
Byłeś mi ojcem, prorokiem, pocieszałeś
mnie
Dusza wiecznych skarbów szuka, mało ceni
ziemię
Nigdy nie była zła twoja w przestrogach
nauka
Oboje wkładaliśmy wzajemnie sobie
nadzieję
Wiedzieliśmy że nasza przyjaźń się nie
rozwieje
Kiedy ranne zorze wstają i ulata z powiek
sen
Troski w dusze się wkradają których pełen
padół ten
Nasz powszechny chleb skraplała słodka i
gorzka łza
Piękne było z tobą życie, piękne każdego
dnia
Wszystko mija na tym boskim pięknym
świecie
Czas jak wartki potok znoje i radości
niesie
Życie w pięknie z nami szło, świat nas
nęcił wielce
Pokochałem ciebie teściu i twoje dobre
serce
Spoglądam dziś samotnie, na porządek
świata
Kiedyś godności wszystkie złożyć trza
Bo marność życia coraz bardziej nas
oplata
Mój wiek przeżyty, sam widzę jak go zżera
rdza
W ciszy modlitwy ma refleksja na marność
świata
Każdy dzień traci młodość, zwyczajnie
uciekają lata
Tam w górze nad gwiazdami przecudny rajski
łan
Ze swymi rozłogami, pewnie duszyczko masz
dobrze tam
Dopalają się ostatnie ogniki, pustoszeją w
ciemności
Czas ostatniej modlitwy, za spokój duszy w
czystości
Skończona twoja teściu praca, pielgrzymki
nadszedł kres
Wracam do swego domu, w oczach mam pełno
łez
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (4)
Bardzo piękny. Niezwykły.
Tak, dobre relacje pomiedzy zieciami (synowymi), a
tesciami sa rzeczywiscie rzadkoscia.
Pieknie napisane.
Pozdrawiam serdecznie
Pozwolę sobie za Anną.
Pozdrawiam serdecznie.
piękny wiersz dla teścia- to rzadkość, nie tylko ma
beju.