Czy pogodzimy się już wreszcie
Za oknem słońca coraz więcej,
deszczu już mamy też w nadmiarze.
A ja się w kółko tylko kręcę,
wokół sprawdzanych własnych marzeń.
Słońce tumani swym gorącem,
deszcz mnie zalewa kropel mnóstwem.
To, co jest wreszcie coś wiodące,
co musi zostać moim bóstwem.
Do kogo wznosić mi me dłonie,
zasłaniać twarz spaloną żarem.
Kto mi odpowie, kiedy koniec,
kiedy straciłem własną wiarę.
Prognozy więcej nie chcę słyszeć,
nie wierzę ludziom opłacanym.
Wolę już wybrać głuchą ciszę,
bo taki teren jest nieznany.
A kiedy przyjdzie wszędzie równość,
pomiędzy słońcem oraz deszczem,
to tezą wówczas będzie główną,
czy pogodzimy się już wreszcie...
Komentarze (4)
Ciekawie, taki z pomyślunkiem , z kim kto ma się
godzić...
Pozdrawiam :)
swietny, fajnie sie czyta i ciekawy pomysl
To ja Ci plusa postawiłem i dodam że zasłużenie:))))
;)
Oby