Czysta smaczna ironia by uBi
ubolewam nad tym,
że obok spocony
od razu spać się
kładłem,
gdy miłości ,
smak dopełniałem
i na Ciebie,
patrzyć nie chciałem,
przecież siebie dawałem,
coś więcej jeszcze dać miałem?!
kobieto! spać się chciało,
chłop zmęczony,
to ja dla swego dobra,
ruszać się,
pracować musiałem!
Nie Ty! Niedobra!
o, i jeszcze
bezszelestnie
bez słowa
wychodziłem
by dziś na noc
nie wrócić,
drzwiami za sobą
specjalnie trzaskałem,
chciałem byś o mnie,
myślała,
byś tęskniła,
kochała,
gdy z innej schodziłem,
bo z rana,
wracałem,
ale, przecież
na spacery Cię brałem
raz w miesiącu,
wystarczyło
wtedy tak
dziwnie na mnie
patrzyłaś,
i ja patrzyłem
ale, nie na Ciebie
przecież ona specjalnie
przede mną
dupą kręciła,
i jak się odwrócić miałem?
iść tyłem?
przecież mógłbym się zabić
więc pomyśl,
kur,
czasem o drugiej osobie!
i nie rób mi wyrzutów
telewizor mi zasłaniasz babo,
zrozum ; p
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.