Daj cebulę
Cebule, cebule, ratunkiem na łzy,
weź nóż i nacinaj, i jak wrzody tnij,
ich miąższ i opary zeszklą każde oczy,
twardziela pokonana, mężczyznę zaskoczy.
Tym bardziej dziewczynie łzy cebulowe
popłyną, gdy śpiewa, gdy spokój w głowie
i od tych najłatwiej można się
powstrzymać,
i znów na świat pięknie spojrzeć oczyma.
A kiedy płyną łzy jako krzyk duszy,
gdy ból wibrujący znów zaszkli oczy,
cebula, cebula ratunkiem na łzy,
tu mózg nie wie wcale, kto wróg, a kto
zły...
I zwalczy siarczyste, te łzy cebulowe,
co w sumie się splotą ze zbyt słonymi,
fizyka się kłania, a może coś kwantowe,
cebula to czyni! Klin klinem, łza łzą!
Komentarze (16)
Cebula to dobry temat na wiersz, też kiedyś zaczęłam o
niej wiersz, ale gdzieś sobie leży odłogiem,
a co do łez, to cebula jest czymś podobnym do deszczu,
zawsze można się nią asekurować, a łzy nie zawsze są
złe, bywają te ze szczęścia, a i oczyszczające, gorzej
jak ktoś w sobie tłamsi emocje, a poza tym jeśli
dochodzi do wymiany zdań, to powinno być to naturalną
sprawą, a nie powodem do łez, bo ludzie nie są
kalkami, lecz mogą mieć inne zdanie.
Pozdrawiam niedzielnie Marcepanko:)