Z dedykacją dla Św. Krzysztofa
opowiadanie z emocjami... :)
Od kiedy tylko weszła w dorosłość i zrobiła
Prawo Jazdy, zawsze miała auto - tak się
złożyło. Najpierw było potrzebne na zakupy
i wypady za miasto, później wożenie dzieci
do szkół i zajęcia pozalekcyjne. Jeździła
różnymi autami (kilka razy nawet ciągnikiem
Ursus z przyczepą), lubiła kiedy duża
maszyna ją słucha. Z reguły były to duże
auta, w tym terenowe - sprawdzały się
niezawodnie, chociaż żarły paliwo jak
smoki. Najdłużej jednak jeździła białą
Toyotą Tercel kombi 4wd - praktyczne auto.
Z jednej strony osobowe ale miało dodatkową
dźwignię obok ręcznego hamulca i
wystarczyło tylko trafić na niesprzyjające
warunki pogodowe, żeby zmieniło się w auto
o napędzie na cztery koła. Budowała wtedy
dom i takie auto było bardzo potrzebne. W
zimie robiła dzieciom kulig, jeżdżąc po
polach. W niejednym poślizgu też brała
udział a nawet specjalnie wyjeżdżała na
lodowisko, wprowadzała auto w poślizg i
uczyła się z niego wychodzić. Co tu dużo
pisać, lubiła jeździć autem. Uwielbiała
ten równomierny szum silnika, nie
potrzebowała nawet słuchać muzyki, gdy
tylko siadała za kierownicą ustępował ból
głowy i wszelkie przeziębienia, pewnie
przez koncentrację. Z autem stawała się
jednością, wyczuwając jego najmniejsze
drgnienia i przewidując różne dziwne
zachowania, nie tylko pieszych na drodze.
Jest pogląd, że kobiety są złymi
kierowcami, to niewłaściwe stwierdzenie -
złymi kierowcami są 'niedzielni' kierowcy,
obojętnie jaka płeć. Potrafiła też siedzieć
za kierownicą długie godziny i 'robić'
setki kilometrów, bez względu na pogodę i
porę dnia. Zdarzyło się jej, że już jako
młody kierowca, parkując na ciasnym
parkingu, dostała różę od 'parkingowego' i
komplement - "niejeden mężczyzna nie
zaparkowałby tak jak pani" - to było miłe.
Widziała na drogach też różne sytuacje,
kiedy 'mężczyźni' widząc 'babę' za
kierownicą próbowali wyprzedzać na tzw.
trzeciego - nie raz uciekała na boki.
Od różnych kobiet często też słyszała, że
mężowie nakłaniają swoje żony na zrobienie
Prawa Jazdy, ale chyba tylko po to, żeby go
odholowała jak on wypije... A ile się wtedy
nasłuchają, jakimi marnymi są kierowcami...
To raczej nie buduje odwagi do siadania za
kierownicą i tym sposobem rodzina kupuje
auto razem, ale jeździ nim tylko mąż, a
żona nadal dźwiga siatki z zakupami.
W jej mniemaniu, sprawne auto, z pełnym
bakiem i trochę kasy na koncie - to dawało
WOLNOŚĆ. Zawsze można wrzucić kilka rzeczy
do bagażnika i jechać choćby na koniec
świata, żeby poznawać nowych ludzi i
obejrzeć inne klimaty. Tym razem było
podobnie, miała do przejechania ok.
siedmiuset kilometrów. Dobra pogoda,
słonecznie, nowe trasy na szlaku - po
prostu przygoda. W tym celu wzięła dwie
nawigacje, jedną do której była
przywiązana, ale nie mogła jej
zaktualizować i drugą nową. Założyła tą
nową i w trasę. Wiadomo, że na trasach
szybkiego ruchu i autostradach nie jeździ
się powoli, sprzyjająca pogoda, silnik
cicho szumiał, radio podawało bieżące
wiadomości - było tak jak lubi. Nawigacja
podała jej informację, że przed nią zjazd i
ma się trzymać lewej strony, tak też
zrobiła. Widziała znaki po prawej kierujące
inne auta do miejscowości docelowej, ale
nawigacja zawsze wybiera trasę, którą się
zaprogramuje, czyli w tym przypadku też
płatne autostrady. Przejechała tak samotnie
około pół kilometra, pędziła z góry, przed
sobą miała most i zakręt... Zza zakrętu
wyskoczyły jak widmo pędzące w jej stronę
na dwóch pasach ruchu dwa auta, jakby się
ścigały ze sobą. Nie było możliwości
ucieczki, zakołysało autem, poczuła że
opony tracą przyczepność, wyprostowała.
Auto po prawej nie miało pasa awaryjnego,
natomiast tym po jej lewej kątem oka
zauważyła, że też zakołysało - kierowca
szukał ucieczki, przecież jechali na
czołowe zderzenie. Decydowały nanosekundy,
kierowca z jej lewej strony odbił w lewo,
dając możliwość wskoczenia pomiędzy. W tym
momencie się nie myśli, decyduje
doświadczenie, przez moment wyobraźnia
podsunęła jej wizję kolizji i
roztrzaskanego auta. Trzy pojazdy rozminęły
się nie dotykając, usłyszała tylko
przeraźliwe klaksony za sobą. Zaraz za
mostem był zjazd w lewo (nigdy z tej strony
nie zjeżdżała z autostrady), wyhamowała i
większym łukiem wjechała w zjazd.
Zatrzymała się po stu metrach. "Matko
Boska, Św. Krzysztofie - co to było?!!!
Dlaczego nawigacja wprowadziła ją w błąd? W
przypadku prowadzenia przez GPS, wystarczy
przejechać zjazd dwa metry za daleko, żeby
usłyszeć - "zawróć jeśli to możliwe" - a
tutaj nic, głucha cisza. Skąd mogła
wiedzieć, że jedzie pod prąd? Dlaczego nie
było znaków zakazu?" Była w szoku, jakby
uciekła śmierci i jeszcze zabierając ze
sobą innych. Na tej trasie ktoś się zabije.
To błąd ludzki, czy moce piekielne
działały?
Na wszelki wypadek założyła starą
nawigację i pojechała dalej...
"Modlitwa do Świętego Krzysztofa- Patrona
Kierowców!
Boże daj mi pewną rękę i bystre oko, abym
nikomu nie wyrządził żadnej krzywdy…
Nie pozwól Dawco życia, bym stał się
przyczyną śmierci lub kalectwa, a także
zachowaj od nieszczęścia i wypadku.
Pohamuj moją pokusę nadmiernej
szybkości.
Oby piękno stworzonego przez Ciebie świata
i radość Twej łaski towarzyszyły mi
zawsze.
Amen.
W razie wypadku oczekuję pomocy
duszpasterskiej księdza."
Komentarze (59)
Karolu, dziękuję. Jestem obserwatorką nie tylko
swojego życia. Pozdrawiam serdecznie :)
Eleno z przyjemnością przeczytałem Twoje opowiadanie -
wiele w nim prawdy zaczerpniętej z życia
serdecznosci
Kochani dziękuję i biegnę do Was czytać Poezję :)
Bardzo, bardzo mądry wiersz, bardzo życiowy i podoba
mi się. Ponadto z wiarą pisane i wspominasz nawet
modlitwę do św. patrona kierowców i innych
użytkowników "drogi". Ja, jeżeli znajdę tą, która
zechce być moją żoną nigdy nie zabiorę tej
przyjemności kierowania samochodem niemieckiej marki
BMW. Ponadto nigdy nie będzie mnie wieś pod wpływem
nawet najmniejszej ilości alkoholu. Sorry za prywatę
:)
bardzo ciekawie, opowiadanie wartko popłynęło, dobrze
i z dreszczykiem się mi przeczytało - masz rację jeden
malutki błąd - i po nas... warto o tym pamiętać -
urzekła mnie twoja modlitwa - piękna.
w życiu czasem warto pod prąd. na drodze zdecydowanie
nie.
pozdrawiam :)
Miała kobieta szczęście!
Ja się przyznaję, mam prawo jazdy, kiedyś jeździłam
dużo, teraz mało, ale tak naprawdę nigdy tego nie
lubiłam. To trzeba mieć we krwi jak mój mąż (zawodowy)
kobieto wyemancypowana i dzielna miałaś szczęście,
nieś wota w podzięce. Myśl, że mogłoby mnie nie być,
czasami doprowadza do nowych początków
Dobrze się czyta tę prozę o mobilnej automobilistce:)
Miłego dnia:)
Z przyjemnością przeczytałem...
+ Pozdrawiam
janusze.k :) Ty nie masz pojęcia ile ja mam
umiejętności, obdzieliłabym kilka osób. Na
zainteresowania brakuje mi czasu. Wierząc w
reinkarnację, nie przeszkadza mi to w wiarę w Boga, bo
przecież Duszę musiał On stworzyć. Ja się tylko
rozwijam, niech mi tylko zorganizuje długie życie i
dam radę. Dobranoc.
PS. Biblia w wielu momentach nie podoba mi się. Ani
postępowania ludzi, ani moralność :(
była to św. Krzysztof wybrałby tą lepszą
kościół koptyjski iowszem,ale w biblii nie ma o niej
mowy.
http://www.kosciol.pl/content/article/2004032717025162
4.htm
jeżeli by byla to św. Krzysztof wybrałbyta lepsza
opcję - urodziła byś się na nowo z "wykształconymi
umiejętnościami".
zauważ że wczesne cywilizacje wcale nie były takie
'bezumiejetne' i dziś z z naszymi umiejętnościami nie
poradzilibyśmy dla przykładu z wybudowaniem piramidy.
podobnie i umiejetność jednostki wcale nie musi być
konsekwencją doświadczenia.
polecam:
http://www.kosciol.pl/content/article/2004032717025162
4.htm
w drodze do W-wy na spotkanie z Bejem wiozłam naszą
koleżankę i ona była świadkiem takiego zachowania
jednego 'pana' na trzeciego, bo go wcześniej
wyprzedziłam :(
Elu, no właśnie wzięłam się za to zacięcie :)
Pozdrawiam :)