Delirium threemonths
Taka nostalgia mnie dopadła -
obsiadła gardło i wiązadła.
Coś strzyka w barku, pierzchną usta.
Jest smutna pani - idzie w parku.
Na zegarku zmierzcha szósta.
Takie smuteczki (nastrój władczy),
jakich się majem nie uświadczy.
Irracjonalny stan psychiczny -
jesień w przekładzie delirycznym -
"zpiątanicznym".
Bo już o piątej zmierzchów szarość -
na dopalaczach roku starość -
zbliża się tempem sań Gwiazdora.
Jesień to taka dziwna pora -
daleka raczej od wybuchów sardonicznych.
Może by przespać jesień z zimą,
poczekać aż nastroje miną.
Z nadzieją nową na oddechy,
na miłość, na zieleni przepych -
oraz na ciebie...
w nasukiennych kwiatach ślicznych.
P.S.
Wszystkim, co teraz, albo wcześniej
przyszli, by czytać szelest liści,
witam, jak wierzba w płynnym geście
do ziemi gnąc się...hm... aliści
dziękować przyjdzie tym, co po nich
przyjdą przeczytać o jesieniach -
im także chcę się dziś pokłonić,
że trafią do mnie jest nadzieja.
I punktów stawiać tu nie muszą,
ważne, że klimat to odmieni.
Niech barwią zieleń jabłka z gruszą,
bym przetrwał znowu do jesieni.
Grusz_Eli, za inspirację, podziekowania
Komentarze (16)
Jesienna nostalgia też zawsze mnie odwiedza...
Pozdrawiam serdecznie :)