Derma
upadły słoń wapienny
z pobliskiej fabryki
ku trwodze grawitacji
spadł lustrem
na sufit
nie-szczęściem
tropikalny skaj
wczorajszy
odurzony separacją
zasnął
wyprasowany atłas nieba
wśród marzeń sennych
milimetrem czasu
wsypany w archiwa
w chałturach
pamięci
rozbrzmiały
tam tamy
malowanej
słoń-cem
skóry
autor
chaka
Dodano: 2005-08-26 13:37:19
Ten wiersz przeczytano 515 razy
Oddanych głosów: 7
Tematyka
Na dobranoc
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.