Deszcz
Spochmurniał się jakoś nam dzień,
zakatarzył i wzdrygnął się z zimna;
zasnuł oczy kobiece cień
i muzyka w oddali gra inna
– sentymentalna jak deszcz.
Próżno błądzę, wypatrując pod dachem
malutkiego okienka wśród bzów,
gdzie pijałem z Tobą herbatę,
taką ciepłą, choć czasem bez słów
– najlepszą właśnie na deszcz.
Dzień się kończy, już wieczór nadchodzi,
a pogoda się nie poprawia;
nic, a nic jej to nie obchodzi,
że wciąż pada, pada i pada,
i że taki smutny ten deszcz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.