Devenir gris
W bezimiennym tłumie
Pośród miliona cieni
Odgadujemy swój własny
Codziennie na nowo
Zdani jedynie na ślepą intuicję
I bliźniaczego jej brata – los.
Bo wszystkie tak samo szare,
Tak samo podłużne.
Wynaturzone szczęście
Za woalką ułudy
Wykrzywia usta w ironię
W obliczu blasku celu
Sens zasłania tylko bezradnie oczy.
Osiągamy. Tak nam przecież kazano.
Wspomnienia niczym plamy
Zaschnięte z dawna
Na przydrożnym kamieniu
Odrzucamy uporczywie w dal
By nie poraniły stopy
Krwawiąc tym samym palce.
Prawdę mamy zatkniętą
Drzazgą pod paznokciem
Zbyt głęboko i zbyt boleśnie, by wyrwać
I tylko niepostrzeżenie pod ramieniem
Ciągnie się ciemna pręga
Prosto w serce…

beyond

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.