Dlaczego...
Skromny w garści banknot dzierży dość
niepewnie,
bolesny dylemat rozwierca jej głowę.
W kieszeni zgnieciona spisana karteczka,
zamiary są duże, lecz nadzieje płonne.
--
Pokusą spętana, choć wątłe marzenia,
musztra, niczym w wojsku, życiem jej
dopiekła.
Głód, czy też samotność, już nie wie, co
gorsze,
nic tu nie pomoże - rozpacz, ani
wściekłość.
--
Nędzna kromka chleba na rano i wieczór,
obiad (marna zupa) na dni kilka będzie.
Mieszkanie w nieładzie i zimne okropnie,
może jakąś pomoc wyżebrze w urzędzie?
--
Chorobą zgnębiona, wyraźnie niesprawna,
sama w czterech ścianach, każdy dzień swój
liczy.
Wegetacja to jest, czy normalne życie?
Jej trwanie, to balans na cienkiej granicy.
Komentarze (22)
Wielu ludzi tak żyje w gospodarce rynkowej i
demokracji watykańskiej.
szacun i głos mój jest twój
Smutny jest los biednego człowieka,
gdy zawodzi pomoc innych i opieka.
Lęk o przyszłość myśl niepewna
jakoś przeżyć trzeba tu i teraz.
Na pytanie - dlaczego nie ma jednoznacznej
odpowiedzi...
Pozdrawiam serdecznie, choć ze smutkiem i zadumaniem
nad egzystencją życia.
Niestety coraz więcej osób ma takie problemy. Niepokój
i lęk o przyszłość spędza sen z oczu. Pozdrawiam
serdecznie. Życzę udanego i miłego weekendu:)
Zamiast czaszki w dłoni będziemy trzymać chleb
pytając. Jeść czy nie jeść? Oto jest pytanie.
Dziękuję pięknie za komentarz, marcepani, krzemanko,
miłego dnia :)
Krzemanko, dziękuję, dobra sugestia, skorzystam :)
Bardzo obrazowo i wzruszająco o trudach życia.
Co myślisz EluK o zmianie
"obiad zupą marną na dni kilka będzie." na np.
"obiad (marna zupa) na dni kilka będzie."?
Miłej soboty:)
Bardzo niepokojąca perspektywa... niestety ten
niepokój podziela coraz więcej ludzi... Wiersz - aż
boli.