Długie jesienie
Upłynęło dawno dzikie lato,
Jak bardzo przyjemne były to dni,
Biło tak z nieba swą poświatą,
Słońce, co w swoich promykach lśni.
Zgasł nagle horyzont niebieski,
W szybach już nie widać odłamków,
Zgęstniały chmury, te Boskie freski,
Śpiew już nie zdobi tak wczesnych
ranków.
A wczoraj zieleniły się łąki,
Drzewa uginały się od gruszek,
Hasały sarny, śpiewały skowronki,
Poruszał drzewami ciepły duszek.
Dzisiaj zanim zaszło krótkie słońce,
Przebijające warstwę szarego dymu,
Dostrzegłem liści kolory gorące,
Utożsamione z cudem bursztynu.
Później spadł kolorowy deszczyk,
W swych kroplach odbijał naturę,
Którą uniósł do góry ten wietrzyk,
Raz jeszcze zmieniając jej strukturę.
Łąka dziś mi się wydaje portalem,
Zawieszonym między dwoma światami,
Kusi namiętnie oczy swym czarem,
Po to by wejść tam między drzewami.
I teraz kiedy zapada już noc,
Myśl ma tak bliska, a tak daleka,
Sromotne kajdany dnia szybko rwąc,
Wymyka się i tam ucieka...
Komentarze (3)
Przepiękny wiersz lubię takie przyrodnicze.
Przepięknie opisana jesień. Przeczytałam piękny wiersz
z zachwytem. Pozdrawiam serdecznie Kamilu
ładnie opisana jesień.