Długie uszy
pewna pani spod Warszawy
miała osła do zabawy
raz go biła raz z nim piła
czasem z domu wyrzuciła
pewnej ciemnej nocy mroźnej
osioł nie zniósł pani groźnej
i za drzwiami uknuł spisek
wyszedł z niego niezły lisek
więc podstępnie pani kadził
słowa pieścił
słowa gładził
pani wrota otworzyła
pięknie osła poprosiła
i nie wiedząc co się święci
osioł walnął panią z pięści
za drzwi w śnieg wyrzucił czysty
z tego morał oczywisty
nie kpij z osła miła pani
nie przekraczaj pewnych granic
każdy osioł ma swój rozum
czasem durnia gra na pozór
długich uszu nie ma po to
by go ktoś wyrzucał w błoto
Komentarze (19)
Takie zachowanie jest też u ludzi ,przyjemnie i lekko
się czyta.Pozdrawiam serdecznie.
hyhyhyhy .....nawet ładnie :)
Bardzo udany, rymowany wiersz, melodyjny i z ciekawą,
życiową puentą. Pozdrawiam niedzielnie:-)
Nie ma co osłów denerwować bo się można rozczarować