do M
To był grudzień bo Wrocław był pełen
fikuśnych bombek w sklepowych witrynach
i wszędzie świeciły kolorowe lampki
wracałam z pracy swoim tramwajem
były korki
i padał pierwszy śnieg
ubrałam się bardzo lekkomyślnie
w jakąś czerwoną jesionkę
w spódnicę khaki
rajstopy też czerwone
i czarny kapelusz
Wtenczas gdy byłam Panią M. kochałam
kapelusze
Zmarzłam w tym przepełnionym tramwaju
ludźmi (zresztą zmarzluch ze mnie od
dziewczynki )
ale w mieszkaniu czekał na mnie M.
i właśnie napisał wiersz...
Komentarze (5)
Pierwsza część (połowa) utworu zasługuje na dużą uwagę
- jest inna od dotychczasowego Twojego pisania, wnosi
NOWE wartości.
Druga część nie jest już taka, jakby autorka padła
ofiarą zmęczenia pisaniem własnego wiersza.
Pojawiają się mało poetyckie wtręty: "Wtenczas",
"zmarzluch", "khaki".
Nie można odebrać jednak jednego:
autorka potrafi konstruować sytuacje, osadzać w nich
bohatera i ukazywać czytelnikowi.
jesteś kwiatem na tym portalu stymulujesz wyobraźnię
dzieki
Kobieco i ciekawie, mogłabym dalej czytać, tylko ten M
wiersz napisał.
Pozdrawiam:)
Boszszsze - Magdo Blanko, miałaś wyjątkowe szczęście.
Parę lat wstecz, taki co czekał w mieszkaniu z
wierszem - robił krzywdę dziewczynkom, potem był
ścigany, robiono obławę, pisała prasa - aj, waj -
tyyle było krzyku, aż głupie baby zechciały, żeby i do
nich policaje przyjechały, no to zmyślały, że ten co
wisi w liście gończym ... itd, itp.
Jak to dobrze ,że w domu czekał M, ciekawe, co to za
wiersz.
:)))