Do Rzymu daleko...
Miało być lirycznie, pięknie z dedykacją... Niestety Erato nie przyszła na umówione spotkanie...
Muza nie wpadła na kawę, nie przytuliła do
piersi.
Wyrażę tedy obawę: pewnie do DE będzie
wierszyk.
Na próżno „nóżką tupię” i staram się coś
tam gryzmolić
I atłas już mi się kończy i nic - choć
głowa boli.
Miało być pięknie o Rzymie, zapachu i
cyprysach...
Muzy - jak nie ma tak nie ma. Nie przyszła
do mnie dzisiaj.
Pozbieram słowa kulawe, na stole je
rozłożę,
Jakąś strukturę nadam. Może logika
pomoże?
Ostani skrawek atłasu. Znów w złosci „nóżką
tupię”.
Logika na nic się zdała, Erato ma mnie w
Dxxxx!
I nic, choć się starałem - forma wyrazu
mizerna.
Bądź zdrowe wieczne miasto = Vivat Rom'
urbs aeterna!
...wysłała Talie w zastępstwie w komicznej masce. Nie wiem, czy to uśmiech czy tylko grymas .(?)
Komentarze (16)
Przeczytalem raz jeszcze i dszedlem do wniiosku, ze to
jednak usmiech do wlasnej bezradnosci.