Doktor Dobranoc
Położył mi na czole swoją chłodną dłoń
z mgły wyłania się jego twarz, zatroskany
głos.
Jesteś piękny i łagodny jak anioł
i tylko ty rozumiesz to, co mówię
prawda, doktorze Dobranoc?
Uważnie słuchasz, gdy na ciebie patrzę
wiesz jak to jest gdy mleczna mgła nad
ranem
wślizguje się tu przez okno
by unieść mnie i szpeczący repirator
i tak dzień po dniu
dzień po dniu, doktorze Dobranoc.
Jak kawałek metalu dryfujący
w kosmicznej przestrzeni
mijając milczące gwiazdy
i wielkie, ponure planety
tutaj jest tykający zegar
biała pościel i moje ciało.
Magiczny eliksir buszujący w krwi.
Dziękuje, doktorze Dobranoc.
Komentarze (1)
Wiersz poruszający. Z przerażającym pięknem ukazuje
bezsilność spowodowaną wiążącym z niedolą ciałem.