W Dolinie Regietowskiej
Prędzej czy później
Pęknie serce tego miejsca
Zatańczymy raz ostatni
W ogniu jabłoniowych sadów
Wypłaczemy się kaczeńcom
Krzywdy wspólne wypijemy
Z bobrzych bajor
Troska zielona grzbietem upłynie
Na przepastwiska łemkowskich wiosek
Przed wzrokiem interesownym uleci
Jak niebieski ptak
I my w niej spłyńmy
Ziemistej krwi strugą
Po kapliczkach bielonych
Bliznach nie-do-wiary
Dopóki niesie nas opad bukowy
W złocie i śniegach na twarze padając
w mozolnej glinie życiem wypaleni
Bijmy bijmy w ten świat
My serce
Komentarze (9)
Czysta poezja!
Jestem urzeczona.
Wersy płyną i czarują.
Pozdrawiam serdecznie
Wiersz wyjątkowy w formie i treści. Wyższa półka.
*zrezygnowałbym ze szczątkowej interpunkcji
Mariat, nie komentuj moich komentarzy - a zanim coś
napiszesz, sięgnij do historii, do operacji Wisła -
1947 rok na przykład. Albo zapytaj cioci Wiki-pedii.
Bdb wiersz.
zapachniało Bieszczadami - cudnie jest.
Zachwycający rozmarzony klimat i plastyczność wiersza.
Cudne wyszukane metafory /Wypłaczemy się kaczeńcom
Krzywdy wspólne wypijemy
Z bobrzych bajor/ Pozdrawiam :)
Znakomicie...
Operacja Wisła, Bieszczady/47
Pozdrawiam serdecznie, Feliksie K.
"w mozolnej glinie życiem wypaleni"
fajna fraza, ale nie tylko ta.
Tylko jedno ale - to nie jest epigramat, ale Autor
lubi żartować, jak widzę i buntować się względem tych
rubryczek, które też uważam za nipotrzebne.
Te łemkowsie wioski wymowne, tak niechaj to serce
bije, wiersz świetny.
Dobrego wieczoru życzę Poecie:)