Domowa afera
Dziś supermarket pustkami świeci,
Bo przecena jest na śmieci.
Pewien pan kupił dwa pudełka,
I już w domu,
Po kryjomu,
Do nich zerka.
Wnet Marta to zauważyła,
I nos tam wwierciła.
Wtem Franek to zobaczył,
Zabrał jej spod nosa,
Krzycząc: „Tam jest osa!”.
Gdy Władzia to usłyszała, krzyknęła:
„Co tam wrzeszczysz o tej
osie?”.
A Anka na to:,„ Jakie,
prosie?”.
Wtedy Franek rozśmieszony,
Rzekł do swojej żony:
„Anka, idź do laryngologa!”
A ona na to:
„Przecież wczoraj złamała mi się
noga!”.
„Co? Jaka podłoga?”.
Cała ta domowa afera,
Wywiązała się od zgniłego sera
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.