W drodze
tu jestem,
w mieście utracjuszy,
w matni sztucznej inteligencji,
gdzie za nic mają prędkość światła,
ja nieświatła…
tu kosmos w zasięgu ręki,
najwyższe szczyty zadeptane,
i zwykle to co duże,
będzie małe…
nie widzę ludzi,
raczej wartkie strumienie tłumów,
napierające z siłą
jak wodospad Niagara,
ja stara.
staram się pojąć obrany kierunek,
a na tablicy z informacją
nie ma stacji…
„Prawda”.
autor
marcepani
Dodano: 2015-03-24 17:55:49
Ten wiersz przeczytano 1257 razy
Oddanych głosów: 24
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (22)
b. ładny wiersz, pozdrawiam:)
Rozumiem opisany stan - działa na człeka INTERnet pan.
Smutno. Co za ludzie... Pozdrawiam-:)
jest "czy" a być powinno : czyli
hm... bo
najpierw należy pojąć "Prawdę" a dopiero potem obrać
właściwy kierunek.
wtedy i bez pojmowania czy tak na Wiarę bedzie OK.
Bardzo dobry ,lecz smutny przekaz.Pozdrawiam:)
Wciąż szukam tej stacji z napisem "Prawda" i nie
potrafię jej znaleźć:)
dużo nas a jakże mało, pozdrawiam
Oooo.... zaskakująco pod koniec, gorzko ale ciekawie.
Bardzo dobry wiersz.
Życiowo ujęte. Tak to wszystko czasami wygląda.
Pozdrawiam:)
"najwyższe szczyty zadeptane" - genialne w dobie
wycieczkowiczów.
ja na tak
miłego...
Dla mnie ta ironia ma gleboka barwe smutku ...trudno w
tlumie spotkac czlowieka
Bardzo dobre, marcepani.
A "Prawda leży zazwyczaj pośrodku, najczęściej bez
nagrobka." - jako Lec rzecze :)
Dobry i smutny przekaz niestety,
w tłumie bywamy coraz bardziej samotni,niestety.
Pozdrawiam:)