Droga
Jedna lekka rana
pragnąca zwrócić na siebie wszechświat
biegnąca wśród dróg niezbadanych
kresną doliną dróg czarnych
nabrzmiałych od krzyku
zaniosła od szlaków
czaszych chrzęstów
pstryk
i znów jesteś tu
nie oswobodzisz się od
łańcuchów brudnym
ciężkich jak hektolitry gorzkich łez
za szklaną pokorą
niczym lustrem
chroniąc się przed świtem
nadchodzącym
by zbawić nienaturalną pełną słów
nieznaczących rzeczywistość
konając wśród mokrych skał
czarną przestrzeń
zardzewiałą przestrzeń
za którą biegną myśli
rozdrapane
ropiejące bożą pokorą
krzepnącą niemyślącym rozumem
Komentarze (2)
Zgadzam się z Ewą Marszałek -szkoda zamykać w formę
...
Hezid, witaj, dawno nie widziany :-)
Najpierw formalność: usunęłabym znaki interpunkcyjne i
duże litery. Twoje wiersze są tak wieloznaczne, że
szkoda je zamykać w formę. Pierwsze dwa wersy świetne.
Jak i cały wiersz, który - prócz wielu znaczeń - może
się także mieścić w aktualnej tematyce
przedwielkanocnych rozważań.
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)