droga
bezkresna wiekuistość
tkwi zawieszona w przestrzeni
wspinając się po klatkach
teatralno-filmowego przedstawienia
które po życiu śmierć zapowiada
i tłuką się w nim niebarwne odcienie
zakute spowitą i szarą od wilgoci [mgłą]
uprzednio zapomnianych snów
nad bramą cierpienia
siedzi, dzierżąc brzemię serca w ręku,
wysmuklona sylwetka
z przebłyskującymi kośćmi policzkowymi
czy potrafią ją rozpoznać tylko
potępieni?
skoro me oczy są w stanie zobaczyć
jedynie ciemność wieczystych dni
jak bardzo musiałam zboczyć z drogi
którą obrał dla mnie zmartwychwstały
czy tak ciężko podążać ścieżką dobroci
w czasach otaczającego cierpienia?
będąc pozbawionym prawdziwej ekspresji
a także nikczemnego doświadczenia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.