Droga przeznaczenia
A przyszedł jednak dzień, w którym
zapomniałam. Słońce świeciło mocno, na
moim
błękitnym niebie, a każdy promyk, dawał
tak
wiele radości...
Zrozumiałam. Nie zawsze jest tak,
jakbyśmy
tego chcieli. Nauczyłam się nawet
doceniać
cierpienie. Wzbogaca nas przecież o
tyle
różnych doświadczeń... Nie jest sztuką,
nigdy się nie przewrócić, a po
upadku
znów stanąć na nogi! Odczuwam
przyjemną satysfakcję, że dałam
radę... W końcu zwyciężyłam.
Mimo oceanu łez, które wylałam,
pustyni
bólu, przez którą nie idzie się
łatwo,
nadal zmierzałam ku wyspie
miłości...
Zmierzając ku Tobie...
Nie doszłam. Zbyt wiele burz,
huraganów mijałam po drodze.
Było ciężko, czasem zastanawiam
się jak
to przeżyłam. Udało się.
Jednak się udało. Nie poddałam
się.
Stanęłam po prostu sama na tym
pustkowiu i zobaczyłam nagle inną
drogę. Drogę przeznaczenia...
Bez wahania skierowałam się w jej
kierunku i idę dalej...
Juz nie cierpię.
Gnam do przodu, widząc wszystko
tylko takim jakie jest.
Bez żadnych złudzeń, fikcji...
Po co się głowić? Będzie co ma
być,
co jest mi dane.
I może właśnie idąc tę drogą dojdę
do
Ciebie.
Natknę się na tę wyspę miłości i
na
niej zostanę.
Nie będę już nigdy sama, będę z
Tobą.
Nie będzie mnie już otaczać
pustynia
bólu, za to obok będzie płynąć
rzeka
szczęścia...
"... Podpisuj dni imieniem swym- królujesz im..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.