Drugie narodziny II
Nie bójmy się!
„Drugie narodziny” II.
Wiele lat temu
Zwyczajnie umarłam!
Po rutynowym zabiegu
Nie wróciłam „do siebie”.
Mój duch poszybował
Gdzieś długim korytarzem,
Który kończył się grotą.
W jej otworze
Błyskało światło!
Nie bałam się,
Bo miałam wrażenie
Że nie jestem sama!
Choć nie oglądałam się
za siebie, czułam obecność
Swego towarzysza,
Była niemal namacalna!
Wtedy nie wiedziałam
Kim jest?
Ale dziś to już wiem:
To mój Anioł Stróż!
Dany mi
Na całe, ziemskie życie.
Musiał dostarczyć
Swój depozyt
Czyli mnie
Do miejsca przeznaczenia!
Unosiliśmy się nad górską halą.
Gorący powiew sprawiał,
Że „we mnie” tańczyły
Wysokie trawy i łąkowe kwiaty…
Wtedy zrozumiałam,
Że nie mam ciała!
I wcale mnie to
Nie przerażało,
Bo poczułam się wolna!
Miejsce, do którego zmierzaliśmy
„Zaludniło się” Wysokimi,
Ponad ludzką miarę,
Świetlistymi postaciami:
Anioły – wysłannicy Boga!
Te postaci bez skrzydeł,
O jasnych twarzach
Były tam po to,
By spełniać jego wolę!
Trochę jak maszyny:
Pokazały mi całe moje życie
I to, co zrobiłam źle!
Wtedy jednym stwierdzeniem:
Po co tak długo żyłam na Ziemi?!
Zasłużyłam na wybaczenie!
Naprzeciw mnie stanął
Jezus promienny jak słońce,
Wyciągnął ręce
I powiódł tam,
Gdzie za zasłoną
Z świetlistej mgiełki
Był „Ktoś”:
Najwyższe dobro!
Mówiąc ludzkim językiem,
Który tu nic nie znaczy!
Spłynęła na mnie błogość:
Mogłabym tak trwać
Nawet tysiąc lat
Nic o tym nie wiedząc…
A potem …
Potrzeba powrotu na Ziemię
Cofnęła mnie na łąkę
Zalaną zielonkawym światłem.
Tam byli wszyscy moi zmarli!
Przypomnieli mi
Dlaczego muszę wracać,
Wracać…wracać… wracać!
Pamiętam tylko
Jak bardzo boli,
Kiedy dusza „włazi” do ciała!
Mamy ją!
Usłyszałam okrzyk lekarza…
Tak narodziłam się po raz drugi!
Komentarz autorki:
Z napisaniem tego wiersza zwlekałam ponad
30 lat, bo nie potrafiłam znaleźć
odpowiednich ziemskich słów, które
oddawałyby tamtą rzeczywistość! Myślę, że
teraz choć trochę mi się to udało, ale to
musicie ocenić już sami, moi drodzy
czytelnicy! Proszę o szczere wypowiedzi.

Eunika



Komentarze (11)
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Pozdrawiam z dużym plusem. Trudno mi komentować bo
tekst jest bardzo osobisty. Ciekawi mnie czy te drugie
narodzenie wzbogacone tymi doświadczeniami wywołały
uczucie ulgi czy wręcz przeciwnie. Pozdrawiam z
uśmiechem:))
Euniko - wierzę w każde słowo, ja też w przeszłości
przechodząc kilka razy operacje pod narkozą, miałam
podobne budzenie z okrzykiem lekarzy "Mamy ją", a
widzenie pewnych spraw też miałam. ale to już inna
bajka.
Ze przedświątecznym pozdrowieniem.
Coś w tym jest, rozumiem co przeżyłaś, sama kiedyś
przeszłam to na własnej skórze. Mimo wszystko dziękuję
Bogu że mogę tu być.
Pozdrawiam serdecznie
wierzę, że tam byłaś, słuchałam wielu podobnych
świadectw i naprawdę zazdroszczę spotkania Jezusa,
ujrzenia anioła i tych przeżyć...Pocieszajace, że czas
szybko tu na ziemi przemija i wszyscy tego
doświadczymy:) Pozdrawiam z + za odwagę publikacji
tego świadectwa
Do janusz.k
Ja tam byłam, ciała nie widziałam, bo ono zostało
gdzieś "za mną". Przyniosłam stamtąd liczne "dary",
których wolałabym nie dostać! Wiedziałam wiele o
przyszłych wydarzeniach, a kiedy nikt mi nie wierzył
płakałam z bezsilności. Jeden plus to, że rozumiem
wiele rzeczy, które z pozoru wydają się proste, ale
naprawdę takimi nie są. Taki stan to ciężkie
doświadczenie. Dziękuje za komentarz i pozdrawiam
serdecznie. E.
Sklaniasz czytelnika do refleksji nad istotą
przemijania.
Z okazji nadchodzących świąt, życzę Ci dużo zdrowia,
pogody ducha i spędzania owych świąt w miłej
atmosferze bliskich Ci osób.
Wszystkiego Dobrego:)
Marek
bardzo ciekawa przeżycie.
Nie doświadczyłam.
Chcę wierzyć, że tam gdzie trafię wciąż jest życie.
Że tu nic się nie kończy.
"By spełniać jego wolę!" - 'Jego' proponuję z dużej.
Wiarygodny opis ; czy widziałaś swoje ciało?
Jak zmieniło się twoje postrzeganie świata po owym
'doświadczeniu'?
Bardzo ciekawe, a spójne z innymi opowieściami ludzi,
którzy byli w śmierci klinicznej i wrócili. Pozdrawiam