Drwina nie ma palców
Drwina nie ma palców,
tylko usta namiętne
i ruchliwe dziąsła słów zamkniętych
w pudełkach po zapałkach wczoraj spalonych.
Boję się odgłosu pękających butelek,
gdy cicho(i)ciemna dupodajka
szanująca swą macicę wyborową jest kochanką
trawi poczęcie i dziękuje rodzicom kwiatem
na lustrze krwią malowanym. Kiedy popijaja
benzynę i wdycha odchody prawdy nigdy nie
zobaczy
tego co rzekomo ważne a żar z ognika
papierosa
nie wypali dziury w duszy gdy płeć nie ma
znaczenia.
Woła trzy długie trzy krótkie i trzy długie
bez znaczenia. Zbyt głośno.

nieważny

Komentarze (3)
droga rino. kiedyś udało mi się książkę przeczytac, w
której opisywano stan ducha nałogowych kłamców. stąd
te odchody prawdy i dziury w duszy ;) a inwersje, cóż.
ja tak po prostu lubię, taka moja słabośc. ale
dziękuje za w miarę konstruktywną krytykę, naprawdę
dziękuje.
n.
Przegadane, niedopracowane; jest kilka momentów z
których coś mogłoby się wykluć; inwersje drażnią;
dziury w duszy, odchody prawdy nie do przełknięcia,
banał straszny; do przemyślenia, początek jest dobry,
ale gdzieś od połowy drugiej zwrotki zaczyna się
walić, puenta trochę ratuje, ale nie zamyka całości,
na razie na nie:(
Rzeczywiście drwina, a nawet z życia kpina.