Drzazgi
Stoi wysoko na wzgórzu
drzewo grubo ciosane
drzazgi wystają z krawędzi
by wzmocnić rany zadane.
Strugami krew po nim płynie
tłumy się wokół radują
nie ma współczucia dla Niego
i drzazgi się nie litują.
Jakże się męczyć musi
Ten co jest na nim przybity
nie dość gwoździami zraniony
to jeszcze drzazgą przekłuty.
Kłują Go niemiłosiernie
choć On ich wcale nie czuje
bo to nie one są ważne
lecz człowiek który morduje.
On kocha tego człowieka
za niego właśnie umiera
by mógł być wolny od grzechu
i niebo przed nim otwiera.
Komentarze (7)
"To nie gwoździe cię przebiły. lecz mój grzech..."
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarze.
Gregcem dziękuję za podpowiedź skorzystam *)
madrze powiedziane pozdrawiam
mądre i bardzo trafne zakończenie
Stoi wysoko na wzgórzu
drzewo grubo ciosane
drzazgi wystają z krawędzi
kłują ciało zranione.
a może by tak?
"by wzmocnić rany zadane"
byłby rym
Bezwarunkowa milosc. Ladny wiersz. Serdecznosci.
Niestety to wszystko przez człowieka, ale tak musiało
się stać, żeby został zbawiony.