Drzewo
Korowód ludzi idzie razem z nim trzy
ćwierci
cala pod powierzchnią ziemi. Żeby uciec
śmierci
każdy z nich dał część siebie i teraz
odbiera
dług, który według umowy miał być jego
spadkiem.
Kształt ust wyblakłych i obrys brwi, co
przypadkiem
jest niczym ukradziony łuk znad czyichś
oczu.
Ja wiem, że musi potknąć się o te
korzenie
i zostawić krwią wykapany ślad. Lecz tego
płaczu
ukoić mi się nie uda. Bo sam ciągle nie
wiem,
czy stare zasady nas wiążą czy krępują
raczej?
Więc wrastam powoli w ziemię i zostaję w
tyle.
Patrzy na mnie niebiesko. W buzi memła
żwirek.
Poprawiona wersja poprzedniego
Komentarze (1)
wymowmy obraz życia człowieka..a w jego kanarach wciąż
są inne ptaki i niebo to samo i chwałę swą głosi i o
wode prosi...ale ja mam ruchome drzewo, które idzie za
mną jak cień...to sosna i wierzba..i mam swoje niebo