drzewo
strofa wyryta w korze
werżnięta głęboko krąży w sokach
szuka odpowiedzi w zmartwiałym pniu
pytanie wspina się po konarach
nadziejo, nic nie wiedząc, liściejesz
zielenią
z wiarą podpierasz dom, wyciągając
dłonie
kwitniesz słodko nieświadomością,
oglądając wiele głupich wiosen
a w końcu staniesz się krzyżem
zbutwiałym, twe ramiona wyciągnięte
bezwiednie
nie podniosą nikogo, nie podeprą
i tylko mokniesz w kolejnych deszczach
bezmarzennie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.