Drzewo
Ty tylko stoisz i patrzysz, nigdy nie
spadniesz,
widzisz jak ludzie z góry lądują na
dnie,
żadne choroby ciebie się nie trzymają,
i nie jesteś smutny, bo drzewa nie
kochają.
Obserwujesz ludzi, to ci tylko zostaje,
jak każdy po kolei dorosłym się staje,
rozwija się, zmienia i z kimś się łączy,
i widziałeś nie jednego, który życie
zakończył.
Mnie też znasz, nawet bardzo długo,
widziałeś jak sie we mnie uczucia budzą,
i kłócą się - serce z rozumem,
czułeś to i miałeś do tego szacunek.
Chodziłem do szkoły, potem wracałem,
miałem wszystko, choć o to nie dbałem,
próbowałeś odgadnąć uśmiech na mojej
twarzy,
widziałeś mnie zza życia o którym się
marzy.
Minęło wiele lat i nic się nie zmieniło,
tak jakby przez tyle lat nic sie nie
wydarzyło,
nadal wychodziłem i przychodziłem
później,
tylko te uśmiechy na twarzy były jakby
próżne.
Tak, dorosłem, choć sam w to nie wierzyłem,
nie bałem się tego, prawie nie
martwiłem,
ponieważ nigdy nie brałem życia na
poważnie,
nie wiedziałem, że kiedyś wszystko we mnie
zgaśnie.
Wierzyłem w życie, gdy tylko wstawało
słońce,
dziś wierzę, że niedługo i ja się skończę,
ty nadal stoisz i nic się u ciebie nie
zmienia,
bo ty nie wiesz co to młodość i co to są
marzenia.
Komentarze (1)
Wiersz niezły, trochę nadmuchany. Popraw proszę "dziś
wierze, że niedługo i ja się skończe" wierzę i
skończę. Tak subiektywnie dla estetki dałbym kropki na
końcach każdej strofki.