Dwa Słońca
Gdzieś po środku lata
dnia pewnego w lipcu
jasny promień słońca zawisł na twym licu
a drugi ukradkiem w twe włosy się
wplata.
Przedziwna niewinność słońce rozczula,
że blask swój daje ci z lubością
urzeczone małego jestestwa radością
koronadą światła ciało twe otula.
I doprawdy nie wiem ma dziecino mała
czy to słońce wysoko na niebie
w blasku twoich oczu odnajduję siebie
kiedy Ty mym słońcem tak nagle się
stałaś.
autor
Beata Guzy
Dodano: 2006-10-14 08:41:43
Ten wiersz przeczytano 772 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.