Dwa tańce...
Idąc... koiłam łzy...
słodka muzyka kołysała mną...
przy mnie był kochanek...
dotkykał mnie... tak wszędzie...
od rak zaczynając po włosy...
tańczył... i ruszyłam z nim...
dotykalam go reką...
nie bylam juz sama...
i tak wiatr ten wiał,
a ja w jego ramionach tańczylam
wtulona...
och... mój wietrze, kochanku najbliższy!
Idąc... koiłam łzy...
muzyka równie słodką była,
był przy mnie on...
był... jak wiatr...
wiatr... wiatr z którym tańczylam,
o twarzy ludzkiej,
o twarzy pieknej...
byl wszędzie, lecz zawsze blisko...
Teraz zawiał... do swego świata...
To było wspaniałe... jestem dzieckiem... bawię się powietrzem... bawię się wiartem!

RyCzy

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.