dwa tysiące dwudziesty
Pierwszy oddech powinien być inny
a musiał był zwyczajny
skoro złożył chustę Pan Jezus
zanim wyszedł
może noc była jeszcze
albo już świtało
kiedy przemknął cicho obok straży
może spieszył się tu
potykał się po drodze o ofiary
wojen rzezi zarazy
o ludzi bezdomnych
o niechciane dzieci
o uchodźców na morzu i w głębi morza
o samotność zostawionych nagle
o płaczące matki
o spragnionych i głodnych
wiedział że będzie potrzebny
tym którzy patrzyli
na ofiary wojen rzezi i zarazy
na ludzi bezdomnych
na niechciane dzieci
na uchodźców na morzu i w głębi morza
na samotność zostawionych nagle
na płaczące matki
na spragnionych i głodnych
chciał być tuż
gdyby Go wzywali
Komentarze (7)
Bardzo dobry refleksyjny przekaz - wiersz z głęboką
wiarą pisany...
pozdrawiam:-)
jastrz, sławomirze - dziękuję, słuszna uwaga. Metafora
powinna zgadzać się z królową nauk :).
Wiersz dobry. Mam jednak zastrzeżenie co do tytułu.
Mamy 2020 rok od narodzenia Chrystusa. Tradycja mówi,
że w momencie ukrzyżowania (a zatem i
zmartwychwstania) miał 33 lata. A więc tysiąc
dziewięćset osiemdziesiąty siódmy raz...
Bardzo przejmujący i refleksyjny. Pozdrawiam.
Wiem, ze moje wiersze Ciebie nie ciekawią, ale nie
jest to powodem żeby zajrzeć do Ciebie.
Po przeczytaniu Twojego wiersza pozostaję w jego
refleksji.
Pozdrawiam świątecznie.
Marek
Bardzo dobry wiersz:)
Ciekawy wiersz.
Gwoli ścisłości dodam, że Jezus nie zmartwychwstał
jeszcze 2020 razy. To się wydarzy dopiero za 33 lata.
Pozdrawiam autorkę.
Życzę radosnego świętowania do północy. :)