Dylemat tragiczny
„Jakie są skutki i jakie przyczyny,
że sobie nie mogę znaleźć dziewczyny?”
Czym szpetny lub słaby, a/i może głupi?
Co dziewczynę razi, a co (mi) ją kupi?
Czy dobry uczynek? Czy roztropna rada?
Z czego płeć niewieścia, jest najbardziej
rada?
Albo lepiej pytanie swoje sformułuję:
„Do czego dziewczyny w życiu
potrzebuję?”
- Jak to!? - słyszę Głosy – Czy raczysz
żartować?
Czy nie oczywiste? By prać, szyć,
gotować,
gdy zaś po dniu pracy, zechcesz w noc
odpocząć
w łożnicy gorącej w jej ramionach spocząć.
-
Tu tryumfalnym wzrokiem patrzą na mnie
Głosy
i kręcą głowami, zadzierają nosy,
szepty śmiech przeplata i
niedowierzanie,
na takie straszliwe w głowie
pomieszanie.
- Hola! - krzyknę na to – nie neguję
tego,
że z bycia z kimś blisko, jest wiele
dobrego.
Myślcie jednak dalej, w przyszłość wspólną
spójrzcie
i co odrzucacie, w pełni prawdy ujrzcie!
Dwie ma medal strony, toteż i z pożycia,
prócz korzyści słusznych i dwojga
współżycia,
obowiązek wiąże przez sądy społeczne
i przez wygłoszone, przyrzeczenie
wieczne.
Nie sztuką jest kochać, gdyś silny i
młody,
gdyś w wdzięki odziany, dla twojej
urody,
Eros sam cię znajdzie! Jego celna
strzała,
połączy pragnieniem, dwa młodzieńcze
ciała.
Lecz przysięga mówi: w chorobie,
starości,
gdy się wieść nie będzie i gdy złożyć
kości
przyjdzie nam na wieki! Więc mówiąc
ogólnie,
co by się nie działo - zawsze będziem
wspólnie!
- Głupcze! - chór zagrzmi, jak w greckim
dramacie
- Nie mówim o ślubie! Wszak gdy się
poznacie,
żądza szybciej łączy niż śluby
wieczyste,
czy to dla cię nie jest całkiem
oczywiste-
przed ślubem, partnera trzeba wypróbować
więc i małżeńskiego pożycia spróbować!
Są przecież popędy do zaspokojenia!
I nie jest to sprawa woli, czy też
chcenia,
gdy nie ma pasji i umiejętności,
nie ma też z współżycia, żadnej
przyjemności!
I cóż ma powiedzieć po latach kobieta?
Znane jej co prawda jest słowo mineta,
i chciałaby poczuć, język w kobiecości
lecz mąż jej – katolik – mimo swej
,,miłości”
powie, że nic z tego. Niezaspokojona,
zdradza swego męża, by być raz
spełniona.
I cóż ma powiedzieć po latach mężczyzna?
Jego cna małżonka, jako pole żyzna,
i trzy ćwierci miesiąca jak czarnoziem
płodna,
jest to dla jej męża sprawa niewygodna,
mógłby gumki kupić, lecz ich nie kupuje,
bo jego małżonka ich nie akceptuje.
Więc gdy czas przychodzi, gdy wstrzymać się
musi,
chce w wierności wytrwać, choć libido
kusi,
chciałby choć analnie żądze zaspokoić,
lecz mu na to żona, wciąż nie chce
pozwolić.
Przez te wymagania- nie będąc spełniony,
samogwałt uprawia, kiedy nie ma żony.
Jeśli jednak młodzi, nie będąc związani,
małżeńską przysięgą, a sobie oddani,
małżeńskiego pożycia poznawać arkana
będą swobodnie, tedy będzie dana
wiedza i praktyka – co później pomoże,
gdy się zdecydują, spać w małżeńskim
łoże.
Zdarzyć też się może- nie będą pasować,
zamiast tedy resztę, życia się frasować,
idą w swoje strony, szukają innego
czy zamożniejszego, bardziej uległego,
co rozstania smutki, w ten sposób ukoi,
że wszystkie potrzeby z chęcią zaspokoi.
- Stop!
- ja... krzyczę do Nich! Furia we mnie
wzbiera,
pochłania mnie żywcem, jako ogień ziela,
- Stop powiadam! Przestać! Słuchać ja nie
mogę,
by ktoś taką w życiu swoim obrał drogę,
która się sprowadza, do tego szukania,
co druga osoba, ma ci do oddania!
Zero zobowiązań, same przyjemności!
Takie życie przecież, nie ma nic z
wartości!
Taka wielkość człowieka, a i jego dola -
nie włada nim popęd, lecz rozum i wola!
Kiedy zaś odrzucim, co w ludzkiej
naturze,
miast bytu człowieka, jest zwierz w
ludzkiej skórze!
I powiadam…
- 'zamilcz'-
Nie chciałem.
Zamilkłem.
A gdy już połknąwszy słowa swe umilkłem,
Ten sam głos basowy, w te słowa
przemówił:
-Dużoś rzekł i prawdę. Nic ci jednak z
tego,
ludzie prawdy nie chcą, stąd potęga
Złego.
Prawdę ludzie mieli, lecz ją odrzucili,
miast przyjąć czcigodnie, kłamstwem
osądzili.-
Ulegniesz czy zginiesz? Nie wygrasz ze
światem,
gdzie kłamstwo najlepszym dla ludzi jest
bratem.
Które to rozgrzesza, wszystkie niecne
czyny,
nie czuje kto kłamie podłości i winy,
gdyż zła w świecie kłamstwa, nie ma i nie
będzie,
to właśnie najpiękniejsze jest kłamstwa
orędzie.
Giń! -
Tak z tymi słowy,
rzucił mnie głos w otchłań, skąd jak
narodzony
wyszedłem gdy całkiem, mnie zgoła
odmienił.
Tak zginął Ów Człowiek i w zwierza
przemienił.
Komentarze (1)
Napisałeś nieomal traktat. Rozumiem ideę, której
trudno odmówić racji, jednak chciałeś chyba powiedzieć
za dużo. Jesteś chwilami zbyt dosłowny, chodzi mi
zwłaszcza o te gumki, minety, anale, to raczej według
mnie poetyckie nie jest. Poezja nie lubi dosłowności.
Wiersz jest za długi, rzadko kto dobrnie do końca, ja
dobrnąłem. Z trudem. Miałbym duże zastrzeżenia do
formy, Wiersz to mowa wiązana, Twoja forma jest
niestety rozwlekła i niezdyscyplinowana. Nie ma
regularności rytmu ani regularności rymów. Myślę, że
sporo pracy przed Tobą, ale przypuszczam, że piszesz
od niedawna. Każdy jakoś tam zaczynał. Jeśli będziesz
chciał pisać lepiej, zapewne i na tym forum znajdziesz
sporo pożytecznych porad. Poza tym warto dużo czytać i
to dobrych wierszy. Nie ograniczać się tylko do tego,
co się pisze na forach internetowych, ale sięgać po
klasykę, po wiersze uznanych autorów. Wtedy efekty
będą. Życzę powodzenia! :)