Dylematy pisarczyka
Wiersze nie potrafią mówić, nie są
człowiekiem. Nie lubię czytać cudzych
myśli, ze swoimi mam problem. Osaczają ze
wszystkich stron, są natrętne, wygonić nie
można. Niejednemu wierszowi skopałem tyłek.
Przychodzi taki i nastawia policzek, prosi
no uderz mnie bezpośrednio! Chcę znaleźć
się na OIOMIE, w śpiączce
farmakologicznej.
Co za głupie i bezmyślne są wiersze. Drę,
palę i tak powstają z niczego, samorodki.
Może napalm je weźmie, albo zakopię pod
ziemią, pewnie drzewem wyrosną, samotną
polną gruszą, na miedzy wśród pól
rozmaitych, albo w głuszy leśnej na pożytek
kornikom. Myślenie zabija, już dłużej nie
mogę. Muszę walnąć szklankę samogonu, lek
na troski, sam robiłem.
Gdyby wiersze umiały mówić,
powiedziałyby, o co w tym całym życiu
chodzi. Pewnie objaw chorobowy, zapisałem
się do lekarza na rok 2035. Natłok
pacjentów, nie wiem czy dożyję, nie jestem
młody. Przeleciało, przefrunęło życie jak
strzelił.
Przyszedł pan wierszyk o drugiej w nocy.
Taki już obskubany z emocji, w jesionce
wyświechtanej, pachniał tanim winem. -
Powiada, jeśli stworzysz mnie na nowo, to
ja zabiorę cię w nieskazitelne rejony,
gdzie nikt nie był wcześniej, żadna stopa
nie przeszła przez starorzecze. - Mówię,
nie mendź stary. Wszystkie miejsca na
ziemi, zostały wywrócone do góry podszewką
- Pan wierszyk mówi! Wszystkiego nie wiesz.
Ja nie wiem? Mówię kursywą, słowami
powszechnie uważanymi za obraźliwie.
Wydarzenie miało miejsce wówczas, gdy noc
zmagała się ze świtem.
Wiersze są nikim. Stwarzane na obraz i
podobieństwo rzemieślnika. Wygładzane,
wychuchane. Myślał by kto, że są w szerokim
kręgu zainteresowań.
Nie jestem oczywiście wierszem i nigdy nim
nie będę. Być wierszem jest obrzydliwe i
ohydne. Wszystko można przykleić i
przypiąć, każdy temat.
Pisanie wierszy powinno być zakazane
ustawą, pewnie twory powstawałyby w którymś
obiegu. Są jak chwasty, raudap nie
zwalczy.
Słońce zmienia pieluszki, kroczy śmiało
przed siebie, ja wraz z nim. Życie jest jak
jeden dzień.
Żona śpi spokojnie, rano powie
przy śniadaniu, jedząc jajecznicę
Jak ci pomóc, powiedz!
ROZDZIAŁ DRUGI.
To jest nowatorska mieszanka autora z
poezją. Słodzone wiadomości, albo papieros
z ustnikiem. Sygnał eureki usłyszałem nad
ranem. Rozpoczyna się wyścig podków, cugle
puszczam zuchwale.
Poezja jest typowo ezoteryczna, nie
sposób ją kontrolować, niewiarygodne
głupstwa. Zakładam togę substytuta.
Prawdopodobnie w wyścigu nie zajmę żadnego
miejsca, ani nie będę usatysfakcjonowany.
Lepiej przestań truć, mówią mi życzliwi. Ja
omijam ostre zakręty, na złamanie karku
jest zawsze czas. Referencji nie posiadam,
nie toczę walki o władzę i sławę. Jakże
dziwnie wyglądają dziś fotografie
ślubne.
Zastanowiwszy się, to powinienem opisać
człowieka znużonego życiem, z krótkim
komentarzem tylko. Nie pytajcie o więcej.
Sporządzę protokół z pomieszczenia
przepołowionego przezroczystą zasłonką.
Tymczasem skacowana jesień zwraca liście.
Wilgotny sztandar przekaże zimie.
Zafascynowany tym łoskotem opadających
barw, brązów i czerwieni urywam łeb
marzeniom. Opisuję z pamięci, bo nie chce
mi się ruszyć dupy z domu. Zgadzam się na
uczestnictwo we wspólnej konferencji w
fatalnym miejscu. Wolę użyć odświeżacza z
jesienną aurą, z najlepszej firmy
kosmetycznej. Odleżyny są duszne i cuchną.
I o tym mówię.
Reklama leci obecnie taka: Niewyczerpany
entuzjazm aktywistów. W dłoniach pudełko
proszku do szorowania naczyń. To są gotowce
do zaręczyn z pierścieniem księżyca.
Białe rzęsy poczuły kontakt z powietrzem.
Poczułem czyjeś ręce na głowie. ludzie
rzućcie ręcznik na zgodę. dalej nie
mogę.
Nowa koszula gamzi, przypomina pierwszą
randkę. Lekceważąco patrzę na rażące
słońce. Kilka szczegółów i wahadłowy
kołnierzyk określi miłość demokratyczną.
Wrzeszczę z przerażenia. Bo przestrzeń
ubrana w kombinezon chybocze, nie jest
piękna. Może to efekt wizualny, kto wie.
Moje oczy brązowieją od wypitego piwa. A
usta wyrzeźbione wcześniej, lekko ściągam i
na podłogę sypią się testy z ortografii i
przetwory krasomówcze.
Winogrona są bardzo słodkie, kupiłem na
bazarku. Pójdę popatrzeć co uczynił
ponaglający czas, Nawiasem mówiąc (można i
tak) stanę właśnie w tym miejscu, po
przeciwnej stronie znajdę rozwiązanie.
Nudny spis skojarzeń. Przyjdzie czas na
mikrokosmiczną spiralę.
Jedno jest pewne.
To nie jest dobry czas na pisanie wierszy,
czegokolwiek.
Komentarze (8)
Dobra jazda!!!
Głos mój i szacun jest twój!
Medycje i ćwiczenia oddechowe potrafią zdziałać cuda,
bez wizyty u specjalisty :) Serio.
Pozdrawiam.
Niesamowicie wciągnął mnie ten tekst. Płynie. Podoba
mi się.
Dobre!
Ciekawe dywagacje o wierszach :)
Ważne, że wena dopisuje :) Pozdrawiam ciepło Flakonik
:)
bardzo mi się podoba ta wiwisekcja wierszy.
Dzięki za koment.
A mój wyrzut z wątroby jest taki, że nie mogę opędzić
się od reklam. Wdzierają się wszędzie na tym portalu.
kiedyś tego nie było.
Zacny wyrzut z wątroby.